CES 2019 – kontra NVIDII, sporo dysków i śmiertelne potrącenie 11 stycznia 2019 | Zespół lab-kuzniewski.pl
Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź konkurencji, po tym gdy AMD zaprezentowało światu Radeona VII. Poza tym sporo producentów dysków pokazało w Las Vegas swoje nowe produkty, niestety doszło też do przykrego w skutkach wypadku.
Wczoraj pisaliśmy o nowej niezależnej karcie od AMD wyprodukowanej w procesie litograficznym 7 nm, która - na dodatek - przedstawiona została przez producenta jako realny konkurent dla GeForce'a RTX 2080. Radeon VII kosztuje tyle samo co GPU od NVIDII, ale według "Czerwonych" może więcej.
Szef NVIDII w rozmowie z PCWorld stwierdził, że wydajność karty "jest nędzna". Dodał też, że układ "nie ma niczego nowego; nie ma Ray Tracingu, nie ma sztucznej inteligencji - jest tylko 7 nm i pamięć HBM, która ledwo nadąża za RTX-em 2080". Jak jest naprawdę? To okaże się za kilka tygodni, gdy niezależni testerzy dostaną oba układy w swoje ręce i będą je mogli porównać.
Tak jak wspomniano we wstępie, na CES 2019 pojawiło się kilka nowych modeli dysków. Plextor zaprezentował choćby dyski M10Pe korzystające z 96-warstwowej pamięci 3D NAND. Co to oznacza w prakyce? Głównie to, że możemy spodziewać się prędkości odczytu i zapisu sięgających odpowiednio 3200 MB/s oraz 2500 MB/s.
SanDisk (czyli właściwie Western Digital, który w 2016 roku przejął tę firmę) pokazał z kolei pendrive'a o rekordowej pojemności… 4 TB. Niestety to zaledwie prototyp, nie ma zatem pewności, że urządzenie kiedykolwiek trafi do sprzedaży. Tak było choćby z zaprezentowanym w zeszłym roku miniaturowym pendrivem (wielkości nadajnika do bezprzewodowej myszki) oferującym 1 TB wolnej przestrzeni. Pokazano też dwa przenośne dyski, które zakwalifikowalibyśmy do segmentu rugged: SanDisk Extreme PRO Portable SSD oraz WD My Passport Go SSD.
Niestety przy tak dużej imprezie nie mogło się obyć bez niemiłych incydentów. Prowadzona w trybie autopilota Tesla S potrąciła bowiem autonomicznego rosyjskiego robota Promobot. Na domiar złego auto nic sobie z tego faktu nie zrobiło i jak gdyby nigdy nic pojechało dalej. Twórcy robota stwierdzili zaś, że nie dało się go uratować - poskarżyli się nawet Elonowi Muskowi na Twitterze, ale ten nie odpowiedział.