Test dysków do laptopów 30 lipca 2013 | Krzysztof Bogacki
Mówiąc o wydajności komputerów, zwykle myślimy o możliwościach ich procesorów, przepustowości pamięci czy wydajności kart graficznych. Dysk przez długie lata był traktowany wyłącznie jako nośnik danych. Dla większości odbiorców liczyła się tylko pojemność i to ona decydowała o jego zakupie.
Wiele zmieniło się wraz z pojawieniem się nośników SSD, o których nawet laik wie, że są szybsze. Czy oznacza to, że tradycyjne dyski talerzowe są skazane na wyginięcie? Czy wybór dysku "starego typu" to błąd? Czy SSD to obecnie jedyny rozsądny wybór? Z jakim wzrostem szybkości należy się liczyć? Co zyskujemy kupując dysk SSD? Postaramy się udzielić odpowiedzi na te i kilka innych pytań.
Czym różnią się nośniki talerzowe i SSD. Jakie są ich mocne i słabe strony? Zanim odpowiemy na te pytania sięgnijmy po nieco historii. W odniesieniu do szybkości rozwoju technologii, to nawet prehistorii.
Dyski talerzowe to jedna ze starszych technologii wykorzystywanych w komputerach. Zasada działania dysków talerzowych, mimo iż wynaleziona dawno temu, jest bardzo wymagająca dla procesu produkcji tych urządzeń. Wirujące z olbrzymią prędkością srebrne talerze zawierają miliony punktów o konkretnym ładunku magnetycznym. Ich zapisem i odczytem zajmuje się bardzo precyzyjna, ale zarazem błyskawicznie się poruszająca głowica.
Pierwszy dysk - IBM 350 RAMAC raczej nie zmieściłby się w laptopie
Historia dysków twardych sięga 1956 roku, kiedy to w laboratoriach IBM stworzono 350 RAMAC (ang. Random Access Method of Accounting and Control). Pierwszy dysk twardy w historii na swoich pięćdziesięciu talerzach mieścił 5 milionów 6-cio bitowych znaków. Daje to mniej więcej 4 MB według dzisiejszych standardów. Drobnostką była wielkość i waga urządzenia. Dysk był wielkości dwóch wysokich lodówek i ważył około tony.
http://www.youtube.com/watch?v=9IANMZU6DvU
Przez całe lata sześćdziesiąte dyski twarde były dużymi, zewnętrznymi urządzeniami. Do współczesnych dysków przenośnych było jeszcze bardzo daleko. W 1968 roku do IBM, dotąd jedynego producenta dysków twardych, dołączył Memorex.
W dalszym ciągu dyski były olbrzymimi urządzeniami, które mogły być wykorzystywane tylko w warunkach wielkich centrów danych. W 1973 roku IBM zaprezentował dysk IBM 3340 "Winchester". Był to pierwszy dysk, który wszedł do masowej produkcji i nie wymagał osobnego pomieszczenia. Nie był mały, wielkością przypominał współczesną biurową maszynę drukującą All-in-One. Jego charakterystyczną cechą była możliwość wymiany talerzy dyskowych. Dzięki temu mogliśmy już mówić o pamięci przenośnej. Oczywiście „przenośność” oznaczała mniej więcej tyle, że talerze mogły być przenoszone przez jedną osobę. Nie było tutaj mowy o przenośności dysków w dzisiejszym tego słowa znaczeniu.
W latach 70. nastąpił intensywny rozwój technologii oraz coraz większa popularyzacja komputerów. Nie ominęło to także dysków twardych. Przełomowy był rok 1980, w którym IBM pokazał pierwszy dysk o pojemności przekraczającej 1GB. Był to model IBM 3380. Miał pojemność 2,52 GB i ważył już tylko 249 kg. Koszt takiego dysku w 1980 roku wynosił 40 tysięcy dolarów.
W zupełnie inną stronę poszła firma Seagate prezentując, również w 1980 roku, swój dysk o nazwie ST-506. Był to pierwszy dysk wielkości 5,25" (rozmiar charakterystyczny obecnie dla napędów optycznych w komputerach stacjonarnych). Miał on pojemność 5 MB i kosztował 1500 dolarów.
Seagate ST-506 - ten dysk raczej nie wygrałby naszego testu
Były to czasy dynamicznej popularyzacji komputerów, w tym komputerów osobistych. Dyski rozwijały się wraz z nimi. Ich rozmiary, które znamy dziś, ustabilizowały się w 1983 roku (3,5") i 1988 roku (2,5"). Od tego czasu rosła szybkość obrotów talerzy, wielkość pamięci podręcznej, szybkość kolejnych interfejsów. Ogólna zasada działania dysków twardych pozostała jednak dokładnie taka sama jak w zamierzchłych czasach lat 50-tych.
Dyski SSD nieźle namieszały pojawiając się na rynku. Osiągane przez nie szybkości, jak zresztą wykaże nasz test, były i są nieosiągalne dla dysków talerzowych. Jednak ich pojemności są wyraźnie niższe, a ceny, choć od kilku lat systematycznie spadają, nadal są dosyć wysokie.
Dyski SSD wcale nie są szczególną nowością, chociaż powszechnie za taką nowość uchodzą. Początków trwałych nośników elektrycznych należy szukać w epoce podobnej do początków dysków talerzowych. Jednak pierwsze gotowe produkty, wykorzystujące tę technologię, zaczęły pojawiać się dopiero w latach 70. Były to jednak nośniki znacznie mniej pojemne niż współczesne im dyski talerzowe. Także technologia ich wykonania była raczej kłopotliwa, gdyż wykorzystywano moduły podobne do pamięci RAM, co i dziś stwarza sporo problemów przy zastosowaniu ich jako nośnika danych.
Pierwsze prawdziwe dyski SSD pojawiły się w połowie lat 90. Pierwszym dyskiem SSD był zaprezentowany w 1995 roku nośnik firmy M-Systems. Pierwsze zastosowanie znalazł w komputerach przenośnych tworzonych dla wojska.
Pierwsze dyski SSD sposobem budowy właściwie nie różniły się od współczesnych modeli
Szybki rozwój dysków SSD rozpoczął się wraz z początkiem XXI wieku. Ich pojemność rosła dość szybko, urządzenia te stały się więc wkrótce alternatywą dla tradycyjnych dysków talerzowych. Dodajmy, że alternatywą szybką, ale zarazem i kosztowną.
Większość użytkowników wciąż korzysta z dysków talerzowych. Charakteryzują się one dużą pojemnością – użytkownik może liczyć na dużą liczbę gigabajtów. Obecnie pojemności mniejsze niż 320 GB wśród nowych dysków talerzowych są już właściwie niespotykane, a nośniki większe niż 1TB nie są niczym egzotycznym.
Pojemność to jednak nie wszystko. Dyski notebookowe osiągają różne prędkości obrotowe. Do niedawna standardem było 5400 rpm (ang. revolutions per minute – obroty na minutę), jednak teraz, szczególnie w notebookach biznesowych, znajdujemy coraz częściej dyski, których talerze kręcą się z prędkością 7200 rpm. Na wydajność nośnika wpływ ma także wielkość i szybkość pamięci cache dysku.
Warto wspomnieć, że dyski twarde montowane w notebookach są zwykle rozmiaru 2.5”. Są one najczęściej wolniejsze niż ich stacjonarne, 3,5-calowe odpowiedniki. W przypadku dysków SSD niemal wszystkie zamknięte są w typowo notebookowej, 2,5-calowej obudowie.
Współczesne dyski SSD posiadają zdecydowaną przewagę nad nośnikami talerzowymi nie tylko w postaci wyższej prędkości. Sposób działania dysków SSD jest zbliżony do tego, jaki znamy z popularnych pendrive'ów. Jak powszechnie wiadomo, są to nośniki bardzo odporne na wstrząsy i upadki. To samo można powiedzieć o dyskach SSD. Jest to szczególnie użyteczne w segmencie komputerów przenośnych.
W przypadku dysków SSD o ich szybkości decyduje zastosowany typ modułów pamięci oraz kontroler. Ten ostatni ma nieraz decydujące znaczenie. Nośniki zbudowane w oparciu o identyczne moduły pamięci, ale z różnymi kontrolerami, potrafią dysponować zupełnie różnymi prędkościami.
W teście znalazło się kilka nośników różnych producentów, pojemności i technologii. Zacznijmy od dysków talerzowych.
Wśród nich znajdziemy dwa modele firmy Western Digital, obydwa o pojemności 500 GB. Pierwszy, należący do serii Scorpio Blue, posiada oznaczenie WD5000LPVT. Jego talerze kręcą się z prędkością 5400 rpm, a pojemność pamięci cache wynosi 8 MB. Drugi z WD-ków to Scorpio Black, model WD5000BPKT. Jego talerze wirują z prędkością 7200 rpm, a pojemność pamięci cache to 16 MB. Sprawdzimy czy sława dysków z "czarnej" serii Western Digital jest zasłużona.
[uberga ubdest="fotki_testy/07.2013/46.dyski/talerzowe" ]
Kolejnym z nośników jest dysk produkcji Hitachi; a konkretnie HGST (Hitachi Global Storage Technology), czyli marki obecnie należącej do Western Digital. Dysk z serii Travelstar Z7K500-500, o oznaczeniu HTS725050A7E630 i pojemności 500 GB, zaskakuje ilością pamięci podręcznej, której jest aż 32 MB.
Kolejnym nośnikiem, który bierze udział w teście, jest Toshiba MK5061GSYN o pojemności 500 GB, 16 MB pamięci cache i prędkości obrotowej 7200 rpm. Ten model można znaleźć w fabrycznych konfiguracjach wielu notebooków.
Na szczęście nasz test nie obejmuje wyłącznie nośników talerzowych, ale także SSD. Wśród nich znajdziemy niezbyt pojemny dysk SSD firmy G.Skill. Model o pojemności 120 GB, o kodowej nazwie Phoenix III FM-25S3-120GBP3, jest modelem zeszłorocznym, jednak jego niewysoka cena nadal może skłaniać do zakupu.
[uberga ubdest="fotki_testy/07.2013/46.dyski/ssd" ]
Nieco pojemniejszy dysk SSD: Intel z serii 520, mieszczący na swoich modułach pamięci 180 GB danych, oparty jest o taki sam kontroler, jak wspomniany powyżej G.Skill, a więc osławiony LSI SandForce. Porównanie tych dwóch dysków da jasny obraz tego, na ile o prędkości decydują moduły pamięci, a na ile kontroler.
Trzecim nośnikiem SSD, który znalazł się w naszym teście, jest Samsung SSD 840 250 GB, wyposażony w kontroler Samsung MDX o wysokiej częstotliwości 300 MHz. Jest on nośnikiem o niewielkiej cenie, bardzo popularnym i często polecanym. Sprawdzimy, czy deklarowane przez producenta wyniki pokrywają się z prawdą.
Nie chcieliśmy, by nasz test okazał się kolejnym, suchym zestawieniem wyników z testów syntetycznych. Tych oczywiście nie udało się uniknąć, jednakże stawialiśmy przede wszystkim na testy użytkowe oraz ogólne wrażenia z użytkowania komputera z każdym z dysków.
Jako platforma testowa posłużył nam laptop Lenovo ThinkPad T530 wyposażony w procesor Intel Core i5-3320M o częstotliwości 2.6 GHz (3.3 GHz w trybie Turbo), 4 GB pamięci RAM. Komputer pracował na systemie Windows 7 Professional. Zdecydowaliśmy się na testy na tym właśnie notebooku, gdyż ma on konfigurację typową dla laptopów biznesowych wyższej klasy. Przy czym chcieliśmy, aby całość testów została przeprowadzona na jednym egzemplarzu, a do bezawaryjności tego modelu mamy pełne zaufanie.
Testy
Jak wspomnieliśmy powyżej, nie udało się uniknąć testów syntetycznych. Chociaż ich miarodajność bywa krytycznie oceniana, są one często jedyną możliwością sprawdzenia ogólnie pojętej wydajności komputera. Stąd obecność w naszym teście programu PCMark 7. Benchmark ten mierzy wydajność ogólną komputera. Sprawdźmy więc, jak na zachowanie się całości konfiguracji wpływa szybkość i rodzaj zastosowanego nośnika.
O zaskoczeniu nie może być mowy. Dyski SSD dosłownie zmiotły swoich większych konkurentów w części testów składowych. Szczególne różnice widać chociażby w testach System Storage Score (oczywiste), Lightweight Score czy Creativity Score. Najwyższy wynik ogólny, z symboliczną przewagą nad pozostałymi dyskami SSD, odnotowaliśmy z użyciem Intela 520. Wśród dysków talerzowych najszybszym okazał się WD Scorpio Black.
Jeśli test dysków, to HD Tune wydaje się być pozycją obowiązkową. Tak było od dawna, i tak jest nadal, chociaż niemłody już program średnio radzi sobie z dyskami SSD. Jest on jednak do tej pory jednym z lepszych narzędzi do testowania nośników danych.
Ciężko o lepszą rekomendację dla wymiany starych, wysłużonych dysków talerzowych w naszych laptopach i komputerach stacjonarnych niż wyniki tego testu. Prędkości osiągane przez dyski talerzowe są kilkukrotnie niższe i nawet świetny wynik WD Scorpio Black nie ratuje tradycyjnej technologii.
CrystalDiskInfo to szczegółowe narzędzie do badania parametrów pracy dysków twardych. Zdecydowanie lepiej niż wspomniany wyżej HD Tune radzi sobie z nośnikami SSD.
Po raz kolejny dyski SSD udowadniają swoją wyższość nad wysłużoną technologią talerzową. Różnice w wynikach są dosyć spektakularne. Najszybszy z dysków okazuje się być kilkukrotnie wolniejszy niż najwolniejszy z testowanych SSD.
Sprawdźmy zatem, jak szybkość dysku wpływa na wydajność w konkretnych zastosowaniach. Na pierwszy ogień bierzemy gry. Narzędziem, które całkiem dobrze obrazuje potencjał wydajnościowy komputera w grach, jest 3DMark 11.
Jak widać, był to chyba najnudniejszy z przeprowadzonych testów. Wyniki właściwie nie różnią się od siebie, co daje nam jasny sygnał, że wydajność dysku nie wpływa na szybkość w grach. Jedyną widoczną różnicą była szybkość ładowania się kolejnych subtestów.
Kolejnym testem obrazującym jedno z codziennych zastosowań komputera jest sprawdzenie, jak maszyna radzi sobie z pakowaniem i rozpakowaniem archiwum. W tym celu przygotowaliśmy paczkę danych o pojemności 7,12 GB zawierającą zarówno duże, jak i małe pliki. Zdjęcia, dokumenty tekstowe, obrazy płyt, pliki instalacyjne oraz film. Słowem, przekrój tego, co faktycznie posiada każdy użytkownik na swoim dysku. Do testu użyliśmy popularnego programu WinRar w wersji 64-bitowej.
Wcześniejsze testy przyzwyczaiły nas już do potężnego łomotu, jaki dostają od swoich półprzewodnikowych braci dyski talerzowe, a tu zaskoczenie. Dyski SSD, wyraźnie szybsze w rozpakowywaniu archiwum, okazały się minimalnie wolniejsze przy pakowaniu. Różnica nie okazała się szczególnie duża i zależała od konkretnego dysku. Przy pakowaniu najszybszy z całej stawki okazał się G.Skill Phoenix II, zarazem był on najwolniejszym wśród nośników SSD przy rozpakowywaniu.
Start systemu to może nie najważniejsza rzecz przy użytkowaniu, ale z pewnością jedna z bardziej dostrzegalnych zalet, jakie niesie ze sobą wymiana dysku talerzowego na SSD. Postanowiliśmy zmierzyć, ile czasu upłynie od wyświetlenia się POST-u do pojawienia się pulpitu. Jest to operacja w olbrzymim stopniu opierająca się właśnie na nośniku danych. Tyle teorii. Jak wypadły dyski w praktyce?
Tu nośniki SSD nie dały najmniejszych szans "talerzowcom". Intel SSD 520 osiągnął najlepszy wynik w teście. System zainstalowany na nośniku od "niebieskich" wystartował w zaledwie 16,11 sekund.
Wyniki testów jednoznacznie ukazują przewagę nośników SSD nad tradycyjnymi dyskami talerzowymi. Różnica w wydajności jest dostrzegalna nie tylko w testach syntetycznych, ale także w zastosowaniach codziennych. W każdym z testów, za wyjątkiem jednego, które przeprowadziliśmy, zwycięskimi okazywały się właśnie dyski SSD. Słabszy wynik w teście pakowania archiwum WinRar można wyjaśnić tylko większym obciążeniem procesora przy intensywnej pracy dysku SSD.
Dyski talerzowe mają właściwie tylko jedną przewagę. Jest nią cena. Różnice w kosztach nadal są niemałe, chociaż musimy przyznać, że od jakiegoś czasu ceny nośników SSD nie topnieją już tak szybko jak lodowce w opowieściach Ala Gore'a. Spadek cen dysków SSD spowolnił w ciągu ostatniego roku.
Dla kogo zatem przeznaczony jest dysk SSD? Tam, gdzie liczy się wydajność, szybki start systemu oraz bezpieczeństwo, dysk SSD będzie nie do pobicia. Znacznie szybszy niż dysk talerzowy, nośnik SSD z pewnością wpłynie pozytywnie na przyjemność korzystania z komputera. Wszystko otwiera się szybciej, nie czekamy długo na doczytanie kolejnej lokacji w grach, nie dostrzeżemy również spowolnień podczas pracy. Dysk SSD będzie więc wymarzonym rozwiązaniem do komputera służbowego, na którym zwykle nie znajdziemy "ważących" olbrzymie ilości gigabajtów danych, a gdzie liczy się szybkość działania i bezpieczeństwo.
Dla kogo dysk talerzowy? Dla wszystkich, dla których pojemność i cena mają znaczenie priorytetowe. Zwykle w domowych komputerach trzymamy masę danych. Filmy, muzyka, gry czy zdjęcia potrafią zająć setki gigabajtów, zbyt dużo jak na możliwości współczesnych dysków SSD. Tu nośniki talerzowe wygrywają zdecydowanie.
Co więc wybrać? Najlepszym, naszym zdaniem, rozwiązaniem jest zastosowanie obydwu rodzajów nośników. Na dysku SSD instalujemy system operacyjny, przeglądarkę internetową i pakiet biurowy. Dysk talerzowy robimy składnicą wszelkich danych. Dzięki temu uzyskujemy zarówno wysoką wydajność, jak i nie jesteśmy zmuszeni do rezygnacji ze znacznej pojemności. Takie rozwiązanie właściwie pozbawione jest wad. Jednak możliwość zamontowania dwóch nośników to domena komputerów stacjonarnych oraz dużych notebooków. Co zrobić, gdy takiej możliwości nie mamy? Cóż, pozostaje wybrać: szybki SSD albo pojemny "talerzowiec".
Zachęcamy do zapoznania się z ofertą dysków HDD oraz dysków SSD w sklepie kuzniewski.pl